Historia warszawskiego Bazyliszka

Kraków ma swojego smoka, a Warszawa bazyliszka – jedną z kilku legendarnych istot, które pojawiają się w miejskim folklorze i stanowią symboliczne nawiązanie do dawnych czasów. Obok Syrenki i Złotej Kaczki jest on jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli, a jednocześnie wydaje się najbardziej złowrogim stworem z baśni.

Historia

Przy ulicy Krzywe Koło, w piwnicach jednej z kamienic, w dawnych czasach żył stwór ogromny i potworny, jakim był bazyliszek. Mówiono, że pysk miał niczym krokodyl, ogon długi, ciało łuskami pokryte, skrzydła nietoperza, a pazury ze szponami orła. Jednak najstraszliwszy był jego wzrok, gdyż każdy, kto spojrzał mu w oczy, zamieniał się w kamień.

Bazyliszek był wyjątkowo uciążliwy dla Warszawiaków. W dzień spał w głębinach, w nocy wychodził, by burzyć, niszczyć i palić, do domów się włamywać i zabijać, a następnie pożerać zwierzęta. Każdy obawiał się jednak jego spojrzenia, które paść mogło na niewinne osoby, choćby dzieci.

Wielu było śmiałków, którzy próbowali zgładzić potwora, lecz jeden po drugim ginęli oni tragicznie, albo zamieniali się w zimny posąg.

W tym czasie mieszkał też w Warszawie uzdolniony płatnerz, którego zbroje odbijały promienie słońca niczym lustro. Miał dwójkę dzieci, które lubiły chodzić na jarmark, słuchać opowieści i bawić się w wąskich uliczkach miasta. Pewnego dnia postanowiły podążyć za śmiałkiem, który jako kolejny udawał się do piwnic przy ulicy Krzywe Koło. Ciekawość była silniejsza niż przezorność i dzieci poszły za nim do środka. Ujrzały tam kamienne posągi ludzi i bogactwa, które pozostawił po drodze bazyliszek. Zafascynowane szły wolno, ostrożnie, zostając w tyle za śmiałkiem. Wtem ujrzały błysk światła i wystraszone, skryły się w cieniu jednej z figur, tuląc do siebie. Człowiek, za którym podążały, już zamienił się w kamień, a dzieci mogły jedynie usłyszeć szelest łusek potwora.

Tymczasem płatnerz szukał już ich po całej Warszawie. Wdzięczni mieszkańcy bez wahania powiedzieli mu, że widzieli dzieci podążające w stronę Krzywego Koła. Wystraszony ojciec pobiegł więc po właśnie wykonaną zbroję i co sił ruszył do owianej grozą kamienicy, by uratować syna i córkę. Gdy był już na miejscu, ujrzał to samo, co i dzieci, więc podążał ostrożnie, gotów w każdej chwili uskoczyć z drogi.

Wtem rozbłysło światło i wynurzył się przed nim bazyliszek. Promienie zalśniły na zbroi, bestia przejrzała się w niej niczym w lustrze. Sama ujrzała swe oczy i nie minęła sekunda, a przemieniła się w kamień. Powoli zaczęły też odzywać wszystkie posągi śmiałków, na powrót stając się ludźmi. Widząc ten cud, dzieci płatnerza od razu wybiegły w kryjówki do ojca. Radości nie było końca, zwłaszcza wówczas, gdy wyszli na ulicę, do oczekującego ich tłumu i ogłosili, iż potwór nie zagraża już miastu.

Dzisiejszy Bazyliszek to…

…restauracja w Warszawie, nawiązująca nazwą i szyldem do ciekawej legendy. Po długim zwiedzaniu Starego Miasta bez wątpienia warto zajrzeć do niej lub innych lokali, z których kilka zostało opisanych na stronie Kurier Warszawski. Znając je, bez wątpienia będzie można snuć ciekawe opowieści o stolicy przy rodzinnej kolacji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here