Jeszcze kilkanaście lat temu studia był swoistego rodzaju prestiżem. Nie każdy mógł sobie na nie pozwolić i nie każdemu dane było je ukończyć. 10 lat temu polskie uczelnie mogły rekrutować najlepszych kandydatów, którzy mogli pochwalić się bardzo dobrym świadectwem dojrzałości i zdali egzamin wstępny. Konkurencja była duża, a nierzadko na jedno miejsce przypadało ponad 10 chętnych.

Egzaminy na studia to była poważna sprawa. Maturzyści szykowali się do nich niemal przez cały rok, a ci którzy myśleli o studiowaniu na renomowanych uczelniach, korzystali z dodatkowych korepetycji praktycznie przez całą szkołę średnią. Kandydaci wiedzieli o tym, że dobre oceny to nie wszystko. Znaczenie miały oceny na świadectwie, wyniki matury, a także wynik wewnętrznego egzaminu wstępnego danej uczelni. Nawet jeżeli zdałeś egzamin, a Twoje świadectwo zdobił biało-czerwony pasek, mogło się okazać, że ktoś inny uzyskał więcej punktów i w ten sposób straciłeś wymarzone miejsce. Często wśród maturzystów krążyły legendy o tym, jak to na studia zdawało się po kilka razy. Szczególnie trudno było uzyskać status żaka na medycynie, prawie i kierunkach technicznych na politechnikach. Zainteresowanie kierunkami było duże, a kryteria przyjęć tak „ostre”, że tylko najlepszym udawało się dostać.

Dziś to uczelnie państwowe proszą maturzystów o podjęcie nauki w ich murach. Egzaminy są zbędne, ponieważ indeks może otrzymać każdy, kto zdał maturę. To i tak nie wystarcza, bo na dwa miesiące przed nowym rokiem akademickim wciąż jest tysiące wolnych miejsc, które czekają na nowych studentów.

zainwestujwprzyszlosc.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here