Negatywne myślenie

W poradnikach „pozytywnego myślenia” rzadko pisze się o myśleniu, którego przeciwieństwem jest afirmacja – myśleniu negatywnym. Autorzy opisujący temat „pozytywnego myślenia” podają, jak myśleć bardziej pozytywne, znajdować sens w zdarzeniach z pozoru bezsensownych. Rzadko jednak „zniżają się” do tego, aby opisać, na czym polega właściwie ‚całe zło’, z którym walczą, a mianowcie „myślenie negatywne”. Te dwa sposoby myślenia to biegunowo przeciwne, leżące na obu krańcach ludzkiej zdolności do myślenia, metody posługiwania się skarbem, jaki kryje się w ludzkim umyśle.

Destrukcyjne wzorce myślenia nie są wrodzone, ale nabyte w toku rozwoju jednostki. Najczęściej sporą „winę” ponoszą wczesne doświadczenia z dzieciństwa, nadmierna krytyka najbliższych, wygórowane żądania w rodzinie i szkole, którym dziecko nie jest w stanie – pomimo szczerych chęci – sprostać. Co by takie dziecko nie zrobiło w najlepszej wierze, i tak zostanie skrytykowane, wyśmiane, obrażone, a nawet – pobite. Ci, którzy powinni z racji stosunku pokrewieństwa pomagać, szkodzą, najczęściej nieświadomie – „musi się nauczyć”, „każdy musi przejść przez to”, itd. Tłumaczenia dorosłych, oskarżanych o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad dzieckiem, są właśnie tego typu. Nie zdają sobie sprawy, że krzywda psychiczna czasem bardziej boli niż bicie paskiem czy „klaps”.

Takie dziecko wyrasta na nastolatka, który siebie nienawidzi, wręcz karze za to, że swoim urodzeniem naraził rodziców na przykrości. Może pojawić się autoagresja, samookaleczenia, wyrażające nienawiść do siebie, albo będące projekcją dorosłych, wdrukowaną w jego umysł. Cokolwiek by nie przyniósł do domu – czy to będzie dobra ocena, czy pochwała nauczyciela – jego oprawcom wciąż za mało. „Mogłeś się bardziej postarać”, „trzeba było lepiej” – to typowe, ograne metody psychicznego okaleczania nastolatka. Po kilku latach, najczęściej na studiach, albo zaraz po nich, kiedy już jako młody adolescent, powinien sam radzić sobie w życiu, zarabiać na siebie i rozglądać się za partnerem życiowym, taki człowiek, zrujnowany psychicznie, trafia do studenckiej poradni zdrowia psychicznego (bo na wizyty prywatne go nie stać) z ciężką depresją, albo „co najmniej” nerwicą, którą odtąd leczyć będzie miesiącami, jeśli nie latami. A wszystko przecież, mówią zdziwieni opiekunowie, robiliśmy dobrze, przecież to nie nasza wina, że nas tak nauczono. I w ten sposób powielane są międzypokoleniowe schematy, polegające na dziedziczeniu pewnych sposobów wychowania z pokolenia na pokolenie, tworzące swoistą „kulturę brutalności”. Na nic tłumaczenie takim rodzicom, że nie wolno wymagać od dziecka tego, czego wymaga się od dorosłych. Przecież ich też tak wychowano. W ten sposób można cofnąć się do początków ludzkości.

Myślenie pozytywne

Na drugim biegunie myślenia w kategoriach „jestem beznadziejna”, „nic mi się nie udaje”, leży nadmiernie optymistyczne niekiedy myślenie pozytywne. Z dwóch rodzajów skrajnych sposobów kontaktu z rzeczywistością, bardziej szkodliwe jest jednak myślenie negatywne. Prowadzi bowiem do reakcji stresowych i uruchamia ciągłe napięcie, które sprawia, że człowiek zawsze jest gotowy do walki i/lub ucieczki, najczęściej to drugie dominuje. Myślenie pozytywne, gdy wyradza się w patologię, może prowadzić do katastrofy, kiedy człowiek na granicy psychozy tak wierzy we własne możliwości i zdolności, że wydaje mu się, iż umie latać, a to może skończyć się tragicznie. Jednak pozytywne myślenie, jeśli trzyma się „Ziemi”, jeśli człowiek wie, że co prawda nie dysponuje boskimi mocami, ale wierzy we własne siły, w swoje zdolności, to może wiele w życiu osiągnąć. Np. gdyby Steve Jobs nie uwierzył, że w końcu mu się uda, niczego by nie osiągnął. Chciał jednak dać coś ludzkości, coś trwałego, i tak po wielu porażkach – o czym można przeczytać w jego biografiach – udało mu się stworzyć flagowe produkty Apple: iPhone’y, tablety czy Mac’i. Tak więc człowiek nie powinien myśleć katastroficznie, bo na tym zbierają „lajki” i pieniądze sprytni ludzie zarządzający ludzkimi lękami, lecz realistycznie.

Myślenie realistyczne

I tak gdzieś w połowie, a jednak bliżej myślenia pozytywnego, znajduje się wszystko to, co określić można jako „myślenie optymalne”, myślenie, które cechuje optymizm mimo że człowiek nie traci kontaktu z rzeczywistością taką, jaka ona jest, a nie idealną. Myślenie realne, realistyczne polega na rachunku ‚za’ i ‚przeciw’ oraz na badaniu swoich słabych i mocnych stron. Prowadzi wcześniej czy później do osobistego i publicznego sukcesu. Jest właściwym punktem startowym wszelkiej kreatywnej natury człowieka. Zgodnie z modelem realistycznym nie zaprzeczamy, że świat nie jest doskonały, nawet nie jest „średni”, że istnieje w nim zło i ludzie, dla których dobro drugiego się nie liczy. Jednak na tym nie poprzestajemy. Staramy się odnaleźć ten „złoty środek”. Papierkiem lakmusowym będzie tu umiejętność krytycznego i sceptycznego spojrzenia na ludzi wszędzie dopatrujących się działania złych ludzi, złych mocy albo globalnych spisków. Ćwiczeniem realistycznego myślenia jest kontakt ze sztuką, zwłaszcza literaturą, a także właściwie ustawione poszukiwania duchowe, które jednak nie powinny prowadzić do utraty kontaktu ze światem takim, jakim on nam się jawi „tu i teraz”. Zachowanie kontaktu z teraźniejszością zapobiega zarówno ucieczkom wstecz, w dawną dobrą rzekomo przeszłość, jak i ucieczkom do przodu, w wymarzoną i cudowną przyszłość. Godzimy się na to, co jest, pod warunkiem, że zawsze mamy prawo do korekty, naprawy swoich błędów, że możemy zacząć wszystko jeszcze raz. I na tym z grubsza polega sztuka „dobrego życia”, którego owocem może być nawet subiektywne poczucie osobistego i społecznego szczęścia. A tego w głębi siebie pragnie każdy i każda z nas…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here